Dokładnie... Again, czyli znów tu jestem. Na kolejny już początek postanowiłem zbytnio
się nie wysilać, ani tym bardziej rozpisywać :) Przejdźmy więc do konkretów...
Now You See Me – sama otoczka dotycząca seansu w kinie, nadała całemu
doświadczeniu dodatkowego dreszczyku. Kino z którego korzystam, Cineworld Cinemas postanowiło dla posiadaczy Unlimited Card, zorganizować pokaz
przedpremierowy, nie zdradzając jednak jaki
film będzie wyświetlany. Pomysł świetny i liczę na więcej takich imprez.
Film zdecydowanie posiada tzw ‘WOW Factor’. Czegóż innego jednak spodziewać
się po filmie z gwiazdorską obsadą oraz o niezwykłą tematyką jaką jest magia. A
mianowicie, w filmie występują: Jesse Eisenberg, Isla Fisher, Dave Franco,
Woody Harrelson, Mark Ruffalo, Morgan Freeman, Mélanie Laurent oraz Michael
Caine. Zaraz na początku poznajemy historię czwórki magików: Daniel Atlas
(Eisenberg), Henley Reeves (Fisher), Jack Wilder (Franco) oraz Merritt McKinney
(Harrelson), którzy za sprawą magnata ubezpieczeniowego Arthura Tresslera (Caine),
w tajemniczy sposób (każdy z nich otrzymuje kartę Tarota z adresem pod który
mają się stawić) połączeni zostają w grupę zwaną ‘The Four Horseman’ i następnie,
w trakcie pokazu na żywo w Las Vegas, napadają na francuski bank. Dochodzeniem
w sprawie zajmuje się agent FBI Dylan Rhodes (Ruffalo), który próbuje rozwikłać
zagadkę z pomocą francuskiej agentki Interpolu Almy Dray (Laurent).
Fabuła jest dość zawiła i skomplikowana, więc nie będę się dalej w nią
zagłębiał. Podzielę się natomiast swoimi odczuciami z filmu. Jak wcześniej
wspomniałem, film jest zdecydowanie ekscytującym widowiskiem, z różnego rodzaju
magicznymi sztuczkami, ciekawymi efektami specjalnymi, pościgami, walkami a
nawet wątkiem miłosnym. Znajdzie się coś dla każdego. Jest również niezwykle
zabawny. Być może to efekt wypełnionej po brzegi sali kinowej, ale już dawno nie
słyszałem tak entuzjastycznie reagującej i śmiejącej się widowni. Tu też nie ma się co dziwić, jako że film
wyreżyserowany jest przez francuskiego speca od kina akcji Louisa Leterriera,
twórcę takich filmów jak choćby The Transporter, Transporter 2 czy Clash Of
Titans.
Wszystko niby wygląda świetnie... ale tak nie jest. Cały film wydaję się bardzo
płytki. Szczególnie zakończenie. Zbyt wiele wątków, za słabo wyjaśnionych albo
trochę nie trzymających się ‘kupy’. Główni bohaterowie nie doczekali się jakichś dokładniejszych opisów i tak naprawdę zupełnie nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi.
Istnieje podejżenie, że film doczeka się kolejnej części, co by wyjaśniało
takie a nie inne zakończenie, ale przyznam szczerze, że nie byłaby to istotna
pozycja na mojej liście filmów do obejżenia. Film natomiast musi się podobać
publice, gdyż jak narazie świetnie radzi sobie w Amerykańskim Box Office. W
Europie powoli wchodzi do kin i chyba należy spodziewać się podobnych
rezultatów. Czyżby już zaczął się zezon ogórkowy...?
Najbardziej w tym wszystko szkoda mi Eisenberga, który po całkiem niezłej
kreacji w Zooland i genialnej w The Social Network, chyba nie bardzo potrafi
odnaleźć się w świecie Hollywood...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz