19 czerwca 2013

Now You See Me (2013) - Again...

Dokładnie... Again, czyli znów tu jestem. Na kolejny już początek postanowiłem zbytnio się nie wysilać, ani tym bardziej rozpisywać :) Przejdźmy więc do konkretów...

Now You See Me – sama otoczka dotycząca seansu w kinie, nadała całemu doświadczeniu dodatkowego dreszczyku. Kino z którego korzystam, Cineworld Cinemas postanowiło dla posiadaczy Unlimited Card, zorganizować pokaz przedpremierowy,  nie zdradzając jednak jaki film będzie wyświetlany. Pomysł świetny i liczę na więcej takich imprez.

Film zdecydowanie posiada tzw ‘WOW Factor’. Czegóż innego jednak spodziewać się po filmie z gwiazdorską obsadą oraz o niezwykłą tematyką jaką jest magia. A mianowicie, w filmie występują: Jesse Eisenberg, Isla Fisher, Dave Franco, Woody Harrelson, Mark Ruffalo, Morgan Freeman, Mélanie Laurent oraz Michael Caine. Zaraz na początku poznajemy historię czwórki magików: Daniel Atlas (Eisenberg), Henley Reeves (Fisher), Jack Wilder (Franco) oraz Merritt McKinney (Harrelson), którzy za sprawą magnata ubezpieczeniowego Arthura Tresslera (Caine), w tajemniczy sposób (każdy z nich otrzymuje kartę Tarota z adresem pod który mają się stawić) połączeni zostają w grupę zwaną ‘The Four Horseman’ i następnie, w trakcie pokazu na żywo w Las Vegas, napadają na francuski bank. Dochodzeniem w sprawie zajmuje się agent FBI Dylan Rhodes (Ruffalo), który próbuje rozwikłać zagadkę z pomocą francuskiej agentki Interpolu Almy Dray (Laurent).

Fabuła jest dość zawiła i skomplikowana, więc nie będę się dalej w nią zagłębiał. Podzielę się natomiast swoimi odczuciami z filmu. Jak wcześniej wspomniałem, film jest zdecydowanie ekscytującym widowiskiem, z różnego rodzaju magicznymi sztuczkami, ciekawymi efektami specjalnymi, pościgami, walkami a nawet wątkiem miłosnym. Znajdzie się coś dla każdego. Jest również niezwykle zabawny. Być może to efekt wypełnionej po brzegi sali kinowej, ale już dawno nie słyszałem tak entuzjastycznie reagującej i śmiejącej się widowni.  Tu też nie ma się co dziwić, jako że film wyreżyserowany jest przez francuskiego speca od kina akcji Louisa Leterriera, twórcę takich filmów jak choćby The Transporter, Transporter 2 czy Clash Of Titans.

Wszystko niby wygląda świetnie... ale tak nie jest. Cały film wydaję się bardzo płytki. Szczególnie zakończenie. Zbyt wiele wątków, za słabo wyjaśnionych albo trochę nie trzymających się ‘kupy’. Główni bohaterowie nie doczekali się jakichś dokładniejszych opisów i tak naprawdę zupełnie nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi. Istnieje podejżenie, że film doczeka się kolejnej części, co by wyjaśniało takie a nie inne zakończenie, ale przyznam szczerze, że nie byłaby to istotna pozycja na mojej liście filmów do obejżenia. Film natomiast musi się podobać publice, gdyż jak narazie świetnie radzi sobie w Amerykańskim Box Office. W Europie powoli wchodzi do kin i chyba należy spodziewać się podobnych rezultatów. Czyżby już zaczął się zezon ogórkowy...?


Najbardziej w tym wszystko szkoda mi Eisenberga, który po całkiem niezłej kreacji w Zooland i genialnej w The Social Network, chyba nie bardzo potrafi odnaleźć się w świecie Hollywood... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz